Przed lekturą prosimy oddalić się od wszelkich niebezpiecznych narzędzi (np. żyletek), egzemplarzy "Romea i Julii" oraz alkoholu. Chociaż widząc, czym kończy się konsumpcja whisky w Hogwarcie i Hogsmeade, wierzymy, że mugole zaczną cenić trzeźwość.
Adres: http://hermionaadndraco.blogspot.com/
Autorka: Avadaa.
Rozdział 6.
Gdy w końcu doszły do pokoju Hermiony, Ginny usiadła na łóżku i już miała się zapytać Mionkę o zerwanie z Ron'em (Znowu? Znowu? Serio?) gdy ta ją wyprzedziła. Spieszyła się tak bardzo, że zapomniała o przecinku. Ale jest kropka przynajmniej.
-Ginny, zerwałaś z Harry'm? Dlaczego? - zapytała zdziwiona Granger. Wiedziała, że nie jest pomiędzy nimi dobrze, ale sądziła że to jakoś minie i znów będzie tak jak dawniej.
-Tak, zerwałam. Dlaczego? Bo nie traktował mnie jak swojej dziewczyny. Cały czas się oglądał za tą Abigail Smith z Ravenclaw'u. Ravenclawapostrofu. Myślałam, że to jest przypadek i tylko mi się tak zdaje, ale gdy spotkałam się z Jasmine Tasse kątem oka zobaczyłam jak Harry całuje się z tą Krukonką, od razu postanowiłam z nim zerwać. - oznajmiła ze łzami w oczach Ginn. Gdyby nie to, mogliby być nadal razem, ale jednak nie wyszło.
-A ty, dlaczego zerwałaś z Ron'em? - zapytała z ciekawością Weasley'ówna. Od tego aż oczy bolą!
- Zerwałam z nim, bo mnie ten apostrof dobijał.
-A to dlatego, że bardzo go lubię ale nie jako swojego chłopaka tylko jak mojego dawnego przyjaciela, którego znam od wieków i po prostu nie umiem go kochać. Tak jakoś wyszło. - powiedziała Hermiona. Teraz obie były bez chłopaków. Idźcie się pociąć ;_;.
-No to teraz mamy coś do roboty w tym roku. - oznajmiła z uśmiechem na ustach Ginny. A co tam owutemy! Bez chłopaków stracicie sens swojego życia.
-Masz rację, musimy znaleźć chłopaków. Myślę, że to nie będzie takie proste. - powiedziała Herm i razem z panną Weasley udały się znowu na śniadanie.
Znaleźć chłopaków: challenge accepted.
Nie mogły go opuścić, bo Dumbledore miał coś ważnego do powiedzenia (patrz powyżej) więc czym prędzej ruszyły w stronę Wielkiej Sali. Dziewczyny usiadły daleko od swoich byłych, ale Hermiona nie chciała zakończyć tej przyjaźni. Obiecywała sobie, że porozmawia z Ron'em po śniadaniu. Dumbledore właśnie przeszywa cię wzrokiem, więc przyznaj się, że nie umiesz stosować apostrofów! Gdy w końcu się usadowiły (one już wcześniej usiadły), Albus zaczął swoją przemowę.
-Drodzy uczniowie, w tym roku klasy siódme będą przygotowywały pewne przedstawienie.
W Hogwarcie NIE wystawiano przedstawień. Zostało to wyjaśnione w dopiskach Dumbledore'a do "Baśni Barda Beedle'a".
Domy będą połączone i razem przygotują mugolską sztukę pod tytułem "Romeo i Julia".
Przypadek?
Dumbledore widzi wszystko. Taki big brother.
Te domy, którym uda się zorganizować ją najlepiej (Zorganizować?) pojadą na wyjazd integracyjny pod koniec maja.
Wyjazd integracyjny, hm...
Będzie, będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało! Tylko... Integracja pod koniec ostatniego roku nauki?
A gdzie okaże się dopiero w styczniu. Macie na to pięć miesięcy. - na sali zrobił się wielki hałas, ale Dumbledore kontynuował.
-Był to pomysł nauczycielki mugoloznawstwa - Charity Burbage, (Voldemort zabił ją dwa miesiące wcześniej... A kogo to obchodzi?) ma to was zmotywować i ograniczyć tak zwany wstręt do mugoli, zrozumiano?-Uczniowie kiwnęli głowami.
-Ravenclaw będzie pracował z Hufflepuff'em, a nasz Gryfindor ze Slytherin'em. W życiu bym na to nie wpadła! To wszystko, a więc smacznego.-oznajmił Albus, a cała sala zaczęła spożywać posiłek. Wielka Sala zgłodniała i zjadła uczniów.
-Wcale mi się to nie podoba. - jęknęła Ginny.
-Dobrze, że znam tą (tę) sztukę na pamięć. - oznajmiła Hermiona, po czym zaczełą zajadać się tostem z dżemem.
-No całe szczęście, i jeszcze musicie pracować ze Slytherin'em. - powiedziała Ginn i napiła się soku dyniowego. Była ona na szóstym roku w Hogwarcie, więc nie musiała uczestniczyć w tej "szopce". Bardzo się z tego powodu cieszyła, ale także współczuła swojej przyjaciółce. To wyjaśni, ale tego, co tu robią Dumbledore i Burbage, to nie.
-No dobrze, to co teraz mamy? - zapytała Miona Longbottom'a, który siedział najbliżej niej.
Mam ochotę rzucić autorce zabójcze spojrzenie za te apostrofy (i nie tylko).
O, będzie trup, będzie Sherlock!
-Eliksiry. - jęknął. - Ze Snape'm. - powiedział Neville, po czym ruszył w stronę lochów.
A gdzie Slughorn? Zachorował. Tak, tak, a Snape oddał posadę nauczyciela obrony przed czarną magią? Hahaha!
-A ty Ginn z tonikiem, co masz teraz?-zapytała zaciekawiona Hermiona.
-Teraz? Mam zielarstwo z profesor Sprout. - oznajmiła Weasley'ówna i ruszyła w stronę szklarni. Hermiona teraz miała czas na porozmawianie z Ron'em. Może jeszcze "z Ronald'em"? Podeszła do nich (Rona i Ronalda? Nie, Rona i apostrofa.) i zapytała:
-Ron, możemy pogadać o tym apostrofie?
-O czym ty chcesz jeszcze gadać? Bo ja nie wiem, zejdź mi z oczu. -powiedział Ronald i razem z Harry'm wyszli z Wielkiej Sali."No trudno, próbowałam" - pomyślała Miona, po czym poszła na Eliksiry. Pod klasą zobaczyła Ślizgonów. Podeszła do Cromac'a McLaggen'a (Ciebie też oczy od tego zabolały? Ach, może Hermiona z nich nie zeszła.) i zapytała:
-To z nimi mamy Eliksiry?
-Tak, i to nie wszystko. Mamy z nimi praktycznie każdą lekcję. - oznajmił Cromac (Cormac!) po czym wszedł do sali, którą otworzył Severus. Miona widząc, że Harry razem z Ron'em siadają z Romildą Vane (która nie była z nimi w jednej klasie, ale co tam) usiadła na końcu sali. Nie było to jednak do końca przemyślane. Przed nią usiadł Blaise zwany Diabłem, razem ze swoim przyjacielem, arystokratą - Draconem Malfoy'em. Gryfonka próbowała niepostrzeżenie uciec z tamtego miejsca, ale nie udało się jej to, bo profesor Snape zauważył to kątem oka i przy całej klasie powiedział:
-Panno Granger, a pani się gdzie wybiera? Mam nadzieję, że nie ma pani zamiaru uciec z lekcji. Proszę usiąść i się już tak nie wiercić.
Cała klasa wybuchnęła śmiechem, nawet Severus nieco się uśmiechnął, ale Miona nie była tak z tego zadowolona. Spaliła się ze wstydu, a najgorsze było to, że siedzi za dwójką najgorszych Ślizgonów. Na lekcji było w miarę cicho. Omawiali silny eliksir śmierci, który jedną kropelką mógłby powalić całą drużynę Quidditch'a. Parę razy Hermiona zgłaszała się i jej dom otrzymał kilka dodatkowych punktów. A jednak to naprawdę Hermiona... Następną lekcją miała być Obrona Przed Czarną Magią. Ze Snape'em? Gryfonka ruszyła w stronę drugiego piętra i tam czekała na rozpoczęcie lekcji. Tą lekcję miał prowadzić profesor Remus Lupin. (od aut. W moim opowiadaniu został przywrócony na posadę nauczyciela) Był on jedynym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią, który nauczył czegoś pożytecznego uczniów. Miona bardzo go lubiła, i często dostawała na jego lekcji punkty dla swojego domu. Reszta lekcji minęła spokojnie, chociaż Hermiona prawie na każdej siedziała za parą przyjaciół z wrogiego domu, bo Ron i Harry byli od niej szybsi i zajmowali przednie ławki więc Gryfonce pozostawało iść na sam koniec sali.
Ciekawa szkoła, ludzie się zabijają o przednie miejsca. A Hermiona siedzi z tyłu i dostaje depresji.
Gdy Mionka wróciła do swojego dormitorium postanowiła się przebrać zanim pójdzie na obiad, bo na Zielarstwie (na Biologii, na Matematyce, na Godzinie Wychowawczej...) Blaise "przez przypadek" wylał na nią środek do odstraszania groźnych dla roślin stworzonek, ale Hermiona wcale się tym nie przejęła. Ubrała na siebie szarą bluzę z Jackiem Daniels'em, bo po obiedzie chciała iść na błonia, a na dworze było zimno. Na nogi założyła ciemne rurki i czarne vansy. Vansy... Znowu? Do tego związała włosy w "kitkę". Chciała żeby było jej wygodnie i właśnie otrzymała taki efekt.
Gdy już była gotowa szybko zbiegła do Wielkiej Sali, a po drodze o mało nie stratowała jakiegoś pierwszoroczniaka. W sali czekała na nią już Ginn, która machała do niej tak, że wszyscy to zauważyli. Hermiona usiadła na przeciwko swojej przyjaciółki, która miała najwidoczniej coś do powiedzenia.
Jack Daniels i dżin. Nie za dużo naraz?
-Mionka, mam świetny pomysł. - oznajmiła Ginny.
-Słucham. - powiedziała Hermiona, którą zaciekawiła propozycja Weasley'ówny.
-Okej, w sobotę idziemy do Hogsmeade. - oznajmiła Ginn.
-Ale po co? - zapytała Mionka.
-No bo słyszałam, że jest impreza i na nią właśnie idziemy! - krzyknęła Wiewiórka.
Tryb gimbaza włączony.
Hermiona dziwnie popatrzała na swoją przyjaciółkę i odpowiedziała:
-Zwariowałaś? Jak się niby wymkniemy? - zapytała Miona. Nie miała pomysłu na to, jak się wydostać ze szkoły.
-Po prostu wyjdziemy o szesnastej i nie wrócimy na noc. Przyjdziemy następnego dnia. Masz czas do piątku, żeby się zdecydować. - oznajmiła Ginn, po czym wybiegła z sali jak oparzona.
-Czego ona nie wymyśli. - mruknęła do siebie Herm. Zjadła zupę ale na drugie danie nie miała ochoty więc czym prędzej poszła na błonia i usiadła w swoim ulubionym miejscu. Było tam jeziorko, a Miona lubiła siedzieć na wielkim kamieniu, z którego można było zobaczyć środek jeziora. Usiadła na kamieniu i wyjęła książkę pod tytułem "Romeo i Julia". Ona nie ma nic innego do czytania? Była to jej ulubiona książka mugolska, którą mięli przedstawić w styczniu, więc zaczęła czytać, choć znała prawie cały tekst na pamięć. Powinien się tu pojawić napis: "Jak było, to sory". Siedziała długo na zimnym kamieniu ale nie skończyła czytać. Spojrzała na zegarek, była już siedemnasta trzydzieści.
-Przeczytam jeszcze kilka stron. - powiedziała do siebie i zabrała się do lektury. Draco najwidoczniej miał ten sam pomysł i szedł w stronę małego jeziorka dopóki nie zauważył marznącej Hermiony Granger. Postanowił do niej podejść ale nie wiedział jak do niej zagadać.
- Cześć, SZLAAAAMOOOOOO!
- Ić stont.
-Chcesz być chora? - zapytał Malfoy, po czym usiadł koło Miony na dużym kamieniu.
-A od kiedy przejmujesz się losem "głupiej szlamy"? - odpowiedziała pytaniem Herm.
-Granger, przestań. Chciałem się z tobą pogodzić ale najwidoczniej ty nie chcesz. Więc do zobaczenia. - oznajmił Smok i ruszył w stronę szkoły bo zbliżała się kolacja.
-Malfoy. Poczekaj. - powiedziała poważnym tonem Miona i podeszła do Draco.
-Czego? - zapytał Smok
-Naprawdę chcesz się pogodzić? - zapytała Hermiona i popatrzyła prosto w oczy Malfoya.
-No tak. Nie chce mieć na koniec roku żadnych wrogów, to po pierwsze. A po drugie to też ze względu na Blaise'a i Ginny.-oznajmił Malfoy. Chciał się pogodzić z Gryfonką, bo prosił go o to Blaise. Nie chciał żadnych kłótni z przyjaciółmi swojej "miłości".
-No dobra. To na zgodę uścisk dłoni?-zaproponowała Miona.
-Okej.-odpowiedział Malfoy, ale w głębi duszy opracowywał plan jak pogrążyć znienawidzoną Gryfonkę, chociaż jeszcze nie wiedział jak.
-A i jeszcze jedno-powiedział poważnie Smok.
-Słucham? - zaciekawiona Mionka chciała się dowiedzieć czego chce jeszcze od niej młody arystokrata.
Te dialogi są tak realistyczne, rozbudowane i wzruszające jak niemieckie telenowele.
-Pójdziesz ze mną na bal powitalny? - zapytał zupełnie poważnie Draco.
-Co? Chyba się przesłyszałam. - powiedziała Granger po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę szkoły.
-Zastanów się! - krzyknął za nią Malfoy.
Hermiona pobiegła do swojego dormitorium, a w głowie kłębiło się sporo myśli.
Uciekła, tchórzofretka jedna... A nie, to Draco był fretką.
-Pomyślę wieczorem. - powiedziała do siebie Gryfonka i weszła do łazienki żeby się umyć. Po kąpieli przebrała się w miętową bluzeczkę z czarnym kołnierzykiem. Na nogi założyła czarne rurki i miętowe szpilki na platformie. Włosy spięła w koka, który był w zupełnym nieładzie. Na szyi powiesiła srebrny naszyjnik z serduszkiem, który dał jej Harry.
Uważam, że zdjęcie nie jest tu potrzebne.
W drodze na kolację minęła paru Gryfonów i Puchonów. Szła szybko, bo umówiła się z Ginny przed Wielką Salą. Gdy już doszła zobaczyła, że jej przyjaciółka stoi w towarzystwie Blaise Zabini'ego i Draco Malfoy'a.
Zdziwiło ją to bardzo, ale nie dała tego po sobie poznać. Szła w ich kierunku jak gdyby nigdy nic. Kto by ich nie znał na pewno pomyślałby, że są dobrymi znajomymi, w rzeczywistości było jednak inaczej.
-Hej Miona! To jest Blaise. - powiedziała Wiewiórka po czym spojrzała na Malfoy'a.
-Draco już chyba znasz. - oznajmiła Ginny.
Ale śmieszne, buahahahaha.
-Tak miałam okazję go poznać. - jęknęła Herm po czym ruszyła w stronę stołu Gryfindoru. Kilka osób popatrzyło na nią złowieszczym wzrokiem, w tym Ronald Weasley i Levander Brown, którzy byli ze sobą już piąty raz.
Levander, Levander, Levander. Zabijcie mnie. Albo lepiej ałtork'ę tego czegoś.
Nie zdziwiło to Hermiony, bo zawsze wiedziała że Lev (Lew? Taki gościu z Rosji czy kolejne zwierzątko w zoo?) czuła coś do Ron'a, ale za bardzo się tym nie przejmowała. A, to lwica! Z Gryffindoru w dodatku. Usiadła razem z Parvati Patil i jej nowym chłopakiem Cromac'em McLaggen'em. Wiesz co, ja już mam dosyć tych apostrofów...
Na jej nieszczęście siadła na wprost przystojnego arystokraty - Malfoy'a. Wtedy przypomniała sobie to pytanie."Pójdziesz ze mną na bal powitalny?" Dziwne było to usłyszeć od kogoś takiego jak Draco. Nigdy się nie spodziewała tych słów ze strony Smoka. Gdyby ktoś jej to powiedział, dałaby sobie rękę uciąć za to że nigdy nie usłyszy tego od Dracona. Był najwidoczniej zajęty rozmową, bo nie zauważył jak Gryfonka wlepia w niego wzrok. W końcu przyszła Ginny, która była wniebowzięta po rozmowie z jej przyjacielem Blaise'm.
-Nie uwierzysz. - oznajmiła Wiewiórka siadając na przeciwko Hermiony, której zastawiła widok na Draco.
-No wal. - powiedziała Miona, która została tak jakby wyciągnięta z transu.
Chodź, daj mi rękę, tak jakby wyciągnę cię z transu.
Rozdział 7.
Podczas kolacji Ruda mówiła Herm o tym co się wydarzyło. Przyszła na ten posiłek bardzo podekscytowana i najwidoczniej miała do tego powody.
-No mów, Ginny- prosiła Granger. Bardzo chciała się dowiedzieć z czego jej przyjaciółka się tak cieszy.
-No mówię Ci, nie uwierzysz. - powiedziała Wiewiórka po czym dodała. - Zgadnij z kim idę na bal powitalny. - powiedziała Ginn i popatrzyła się w stronę stołu Slytherinu.
Z Blaisem.
-Tylko nie mów mi że... - Miona nie dokończyła, bo jej przyjaciółka postanowiła jej przerwać.
-Tak, idę z Blaise'm. Tylko nie mów nic Harry'emu, bo będzie wściekły.
-Co? Jak to? Przecież się nienawidziliście. - powiedziała Hermiona. Wiedziała, że się nienawidzą i myślała, że tak zostanie, a tu proszę, Ginn wyskakuje z tym czymś kilka dni przed tą imprezą, na którą miały iść.
A to ona się nie cieszyła, że Blaise interesuje się Ginny...? Dobra, nieważne.
-No tak to prawda, ale jakoś się stało, że się zaprzyjaźniliśmy i zaprosił mnie na bal. - powiedziała Ruda, po czym wstała od stołu.
-Ja już muszę lecieć. - oznajmiła Ginn, pocałowała Mionkę w policzek i ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. "Ona to ma pomysły" - pomyślała Granger. Ona jako jedna z nielicznych nie miała z kim iść na ten bal. Została też opcja pójścia z Malfoy'em ale jakoś bardzo jej to nie pasowało. Miała niby iść ze swoim największym wrogiem na bal? Że z Voldemortem? To chyba niedorzeczne. Po chwili Hermiona zajadała się tostem z dżemem. Nawet nie zauważyła gdy Ginny odsłoniła jej widok na stół Slytherinu a zarazem na Dracona Malfoy'a.
Wstała i poszła w stronę dormitorium. Dzisiaj nie miała patrolu więc mogła przeczytać resztę sztuki Szekspir'a (nie... nie... nie...), co bardzo jej pasowało. Ucieszyła się gdy w Pokoju Wspólnym nikogo nie było. Poszła do swojego pokoju i postanowiła odrobić pracę domową. Musiała skorzystać z książki ale niestety zapomniała jej wypożyczyć, więc pobiegła w stronę biblioteki. Zdążyła w samą porę, pani Pince jeszcze jej nie zamknęła. Miona wypożyczyła to co było jej potrzebne, podziękowała pani Irmie Pince i ruszyła w stronę swojego dormitorium. Na jej nieszczęście w Pokoju Wspólnym siedział Draco Malfoy razem z Blaise'm Zabini'm i Ginny Weasley. Ruda rzuciła się w stronę przyjaciółki tak, że upuściła wcześniej wypożyczone książki.
Tutaj legła w gruzach cała idea pokoju wspólnego. To miało być miejsce dla uczniów JEDNEGO domu, a to, że ktoś inny się tam mógł dostać, było najczęściej związane z bardzo ważnym, tajnym zadaniem.
-Ginn, uważaj trochę na spację-powiedziała Miona, która w tym czasie zaczęła zbierać książki, które upuściła.
-Dobrze, dobrze. Czekałam tu na ciebie ale nie przychodziłaś więc miałam zamiar wyjść. I gdy byłam przy wyjściu spotkałam Malf... znaczy Draco razem z Blaise'm i postanowiłam z nimi zaczekać na ciebie. - oznajmiła Wiewiórka, po czym usiadła na fotelu obok kominka.
-A właśnie!-krzyknęła Ginn po czym kontynuowała. - Draco chciał od ciebie pożyczyć tę książkę, no wiesz...
-Tę mugolską sztukę?-zapytała Hermiona Dracona, który siedział naprzeciwko niej.
-O właśnie tę! - krzyknęła Wiewiórka.
-Pożyczyłabyś mi ją? - zapytał z nadzieją Smok. Gdyby sam poszedł do mugolskiej księgarni po mugolską książkę wstydziłby się sam siebie i zniszczyłby reputację swojego ojca, więc wolał pożyczyć od Hermiony.
Dlatego mugole stworzyli e-booki.
-No tak... Pożyczę ci ją jutro, dobrze?-zapytała Miona.
-O dzięki Granger jesteś wielka.-powiedział Malfoy.
-Nie ma za co, czytałam ją z dwadzieścia razy więc znam prawie cały tekst na pamięć.
Po kilku minutach niezręcznej ciszy Ruda Śląska powiedziała, że idzie do swojego dormitorium i razem z Blaise'm ruszyła w stronę portretu.
-To ja idę do pokoju. - powiedziała Miona po czym poszła w stronę drzwi.
-To cześć. - odparł Malfoy i ruszył w stronę Hermiony.
-Cześć. - odpowiedziała Gryfonka i chciała wejść do swojego dormitorium ale niestety drogę zagrodził jej Smok. Pewnie wyglądało to trochę dziwnie z innego punktu widzenia, ale Draco się tym nie przejmował.
-Pomyślałaś na temat balu? - zapytał Smok.
-Co? Znaczy tak. - powiedziała bezmyślnie Miona.
-Czyli zgadzasz się, to super. - odparł Draco i ruszył w stronę swojego dormitorium.
-Nie! Malfoy! Stój!
Porywający dialog.
Ale zanim Gryfonka to powiedziała Smok zniknął w drzwiach swojego pokoju.
Pomyślała, że powie mu to jutro na patrolu, a teraz nie będzie się tym przejmować. Ruszyła w stronę pokoju i wzięła ciepłą kąpiel, po czym poszła w stronę szafy i przebrała się w piżamę. Ubrała biały podkoszulek z różowymi dodatkami i tego samego koloru, pasujące do góry spodenki.
♥♥♥
Tymczasem w wieży Gryfindoru Ron rozmawiał z Harry'm o balu.
-Z kim idziesz?-zapytał Bliznowaty swojego przyjaciela. Wyjeżdża z "bliznowatym", chociaż ani razu jeszcze nie użyła jego nazwiska.
-Chyba zaproszę Levander. A ty? - mruknął Ron. Nadal się nie pozbierał po zerwaniu z Hermioną i jeszcze się do siebie nie odzywali.
-Ja może pójdę z Abigail. - odpowiedział Potter (Oooo...), po czym ruszył w stronę portretu. Harry tak samo jak Ron nie mógł pojąć dlaczego Ginn zerwała z nim. Przecież nie zrobił nic takiego co mogłoby ją urazić.
-A ty gdzie?-zapytał zaciekawiony Weasley i ruszył w stronę przyjaciela.
-Idę na błonia, może spotkam tam Smith i ją wtedy zaproszę. A co idziesz ze mną? - spytał okularnik.
-No dobra, może będzie tam Levander. - jęknął Ron i razem z Harry'm poszli na błonia. Od razu rzuciła im się w oczy Brown i jej nowa, różowa kurteczka. Gdy tylko Weasley ją zobaczył to podszedł do niej ale nie miał zamiaru jej przeszkadzać w rozmowie. Czekał niecierpliwie, aż coś w tej pogawędce go zainteresowało.
-No i wiesz, na ten bal Ginny idzie z tym ze Slytherinu.-powiedziała Cho.
Teraz to już zupełnie tego nie ogarniam. Co ona tam robi?
-No wiem, z Zabini'm.-oznajmiła Levander.
-Z kim?! - wtrącił Ron. Nie spodziewał się, że tak szybko jego siostra znajdzie tak zwanego "chłopaka zastępczego" na bal. Bardzo go to zdziwiło.
-No z Blaise'm. - powiedziała Chang, po czym razem z Lev ruszyły w stronę zamku.
Ron bardzo zdziwiony poszedł do Harry'ego.
-Co masz taką minę? - zapytał zaciekawiony Potter.
-A to dlatego, że moja siostra idzie na Bal Powitalny z nie kim innym tylko z Blaise'm Zabini'm! Czy ona kurwa oszalała?! - zapytał Weasley. Nienawidził wszystkich Ślizgonów, a zwłaszcza bandy Malfoy'a.
Przeczytałam: "Czy ta kurwa oszalała?"
-Co?! Jak to? Nie wierzę. - oznajmił z niedowierzaniem Bliznowaty.
Ja też.
-Muszę z nią pogadać. - powiedział Ron, który jak najszybciej chciał znaleźć swoją siostrę.
♥♥♥
Korzystając z tego, że Malfoy jest w swoim dormitorium, Hermiona postanowiła przeczytać resztę jej ulubionej książki. Rozsiadła się wygodnie na fotelu obok kominka w Pokoju Wspólnym i zaczęła czytać. Chwilę później zobaczyła, że Padma i Justin wychodzą na patrol, więc wywnioskowała, że jest już dwudziesta trzecia i chyba jest pora na to żeby iść spać. Błyskotliwa dedukcja.
-Zostało mi jeszcze dwanaście stron, dokończę. - powiedziała do siebie Gryfonka i wczytała się w książkę.
Gdy już zostało jej około pięć stron, Hermiona postanowiła iść po kocyk bo trochę jej było zimno w nogi. To się miniówek nie zakłada. Zostawiła książkę na fotelu i ruszyła w stronę swojego dormitorium. Kiedy wracała z kocem zobaczyła, że na fotelu siedzi Malfoy i czyta jej książkę. Miał na sobie luźną koszulkę i rurki.
Ten Malfoy na jakiegoś rapera chyba pozuje.
Czekaj, to tam nie było mundurków...?
Już to przerabialiśmy na samym początku.
-Bardzo ciekawe. - powiedział do siebie Smok, który nie zauważył, że Miona stoi koło niego i z trudem powstrzymuje śmiech. Draco czytał książkę na głośniku przez jakieś pięć minut i akcentował każdy wyraz. Hermiona po chwili już nie wytrzymywała i wybuchła głośnym śmiechem na cały Pokój Wspólny.
-Granger! Co ty tu robisz? - zapytał zdezorientowany Malfoy.
-Ja co tu robię? Chyba co ty tu robisz i to jeszcze z moją książką. -oznajmiła Mionka, która z ledwością powstrzymywała śmiech.
-Mam prawo siedzieć w Pokoju Wspólnym, co sama nazwa sugeruje że pokój jest WSPÓLNY. - oznajmił Malfoy akcentując ostro ostatni wyraz.
Łał, jaki pocisk.
-No dobra. To oddasz mi książkę? Chciałaby (Kto?) ją dzisiaj dokończyć. -zapytała Mionka.
-Ale jak już tu siedzimy to może ja też sobie trochę przeczytam.-zasugerował z nadzieją Draco.
-No dobra.- powiedziała Gryfonka po czym usiadła na kanapie a obok niej Malfoy.
Minęło pół godziny, a Miona była już zmęczona i usnęła obok Smoka. Draco jeszcze tego nie zauważył, bo bardzo się wciągnął w tę lekturę.
-Granger, jak to się wymawia, Kapuleto... Kaputet... Katapulta... No Granger! -krzyknął Malfoy, a Gryfonka od razu się obudziła.
-Kapuletich, Malfoy. - powiedziała po czym przykryła się kocem i położyła się na oparciu z nadzieją że troszkę pośpi.
-Ej Granger nie śpij, jeszcze tylko dwadzieścia siedem stron, no nie poddawaj się. - zachęcał chłopak, który dopiero teraz zauważył, że Gryfonka go nie słucha, bo śpi. Nie wiedział co ma zrobić bo miała położone nogi na jego kolanach i nie chciał jej budzić. Położył się po drugiej stronie kanapy i jeszcze chwilę czytał książkę.
Po około dwudziestu minutach do Pokoju Wspólnego weszli prefekci naczelni, którzy wracali właśnie z patrolu. Draco postanowił udawać, że śpi ale oni nawet ich nie zauważyli. Po tym Smok usnął razem z Mionką na kanapie.
Jakie to romantyczne.
Rozdział 8.
Rano Hermionę obudziło chrapanie. Zdziwiła się, że śpi na kanapie ale bardziej zaskoczyło ją to z kim tam śpi. Był to Draco."Jakim cudem?"Pomyślała Miona, po czym wstała i zostawiła Smoka samego na kanapie. Była dopiero czwarta trzydzieści więc Gryfonka mogła jeszcze pospać. Wskoczyła do łóżka i zaczęła myśleć o tym jak do tego doszło, że usnęła na kanapie z nogami na Malfoy'u. U. Po kilku minutach przypomniała sobie, że czytała z nim książkę i najwidoczniej zachciało się jej spać, dlatego usnęła na kanapie. Mionka była teraz zmęczona i po chwili już spała. Obudziła się o szóstej czterdzieści, więc popędziła w stronę łazienki i wzięła szybki prysznic, za pomocą różdżki wysuszyła włosy i rozpuściła je. Ona je myła związane? Po wyjściu z łazienki ruszyła w stronę szafy i wyjęła z niej krótką bluzkę, która miała narysowane wąsy. Na nogi założyła jasne rurki i czarne szpilki, które podkreślały jej nogi. Na rękę założyła pasującą do bluzki bransoletkę i pierścionek z czarnym kamieniem.
Proszę bardzo, wąsy:
http://www.youtube.com/watch?v=rwVDXWGXE_8
Na twarz nałożyła delikatny makijaż (jak zawsze...) i już miała wychodzić, ale zupełnie zapomniała o książkach. Dlatego szybko włożyła je do białej torby i poszła w stronę portretu, po czym ruszyła na śniadanie do Wielkiej Sali, pod którą czekała na nią Ginn. Gdy już była przy umówionym miejscu przywitała się ze swoją przyjaciółką i razem weszły do Wielkiej Sali. Ruda od razu spojrzała na stół Slytherinu i troszkę się zarumieniła. Zanim doszły do miejsca, w którym miały usiąść podszedł do nich wściekły Ron.
-Ginny!-krzyknął Rudzielec. Był wściekły i szukał swojej siostry od wczorajszego popołudnia.
-Słucham?-powiedziała Wiewiórka ignorując złość swojego brata.
-No to dobrze to sobie zapamiętaj. Mówię to pierwszy i ostatni raz. Przestań spotykać się z tym idiotą Zabini'm.-oznajmił Ronald, ale na jego nieszczęście usłyszał to wszystko Diabeł, który zmierzał do dziewczyn w celu przywitania się.
-Idiotą?-krzyknął Blaise, którego bardzo zdenerwowało to co powiedział Rudzielec.
-Tak, idiotą!-krzyknął Ron, po czym dodał:
-A co nie pasuje ci?!
-TAK, kurwa nie pasuje mi. A tobie bardziej nie będzie pasować ta śliwa pod okiem!-krzyknął Zabini, po czym uderzył Rudzielca z pięści prosto w oko. Zaczęła się niesamowita bójka. Ronald kopnął Blaise'a a ten oddał mu kopniakiem z kolanka w brzuch. Potem Ron dostał siarczystego policzka a za chwilę pięścią w nos. Polała się krew, wiadome było, że wygra Ślizgon ale Gryfon się nie poddawał do chwili, w której stanęła przed nim Granger.
I po co komu jakieś MMA, skoro są wspaniałe bójki w Dramione.
-Przestańcie!-krzyknęła razem z Ginn. Nie miały zamiaru nieść ich do pani Pomfrey ani dostać za nich szlabanu.
-Puść mnie Harry, zaraz wybiję mu te piękne ząbki!-krzyczał wściekły Ronald, a krew z nosa ubrudziła mu biały podkoszulek.
-Haha, chciałbyś!-odkrzyknął Blaise, którego trzymał równie wściekły Malfoy. Nikt nawet nie zauważył kiedy przyszedł. Wszyscy byli zainteresowani bójką.
-Blaise proszę przestań!-krzyczała zapłakana Ginny, która trzymała się Hermiony żeby nie upaść z wrażenia i nie rzucić się na swojego brata, który to wszystko zaczął.
-Ron przestań, nie warto-powiedział Harry do Rudzielca, po czym obaj wyszli z Wielkiej Sali.
Ginny od razu rzuciła się w stronę Diabła i wykrzyczała mu prosto w twarz:
-Jak mogłeś!? Nie mogłeś obejść się bez bójki tylko od razu używasz pięści?! Ty hipokryto, idioto, egoisto, bezuczuciowy dupku!
-Ginn, przepraszam.-powiedział Blaise i przytulił Rudą. Wszyscy popatrzyli się na nich ale jakoś przytulających się do siebie osób to nie interesowało.
-Idziemy Ginny?-zapytał Miona po czym dodała-głodna jestem a za piętnaście minut zaczynają się zajęcia.
Chwila... To oni nie byli właśnie na śniadaniu?
-Tak, już idziemy. Cześć!-rzuciła w stronę Diabła i Smoka Ruda. Razem z Mionką usiadły i zjadły po kilka kanapek z szynką.
-Masz jeszcze trzy dni na zdecydowanie się na imprezę.-oznajmiła Weasley'ówna.
-No wiem, ale nie wiem czy dam radę. Nie ma jakiejś innej imprezy, która jest w zamku?-zapytała z nadzieją Granger.
-Tak jest, ale nie wiem czy będziesz chciała iść.-powiedziała Ruda.
-No powiedz-jęknęła Mionka i spojrzała na stół Slytherinu. Od razu zobaczyła Dracona, który się obściskiwał z nową dziewczyną. Była to Dafne Greengrass. Jego przyszła szwagierka, fajnie. Dziwne było to, że Smok wyglądał na takiego, który w tym momencie nie miał ochoty na zalotne całusy od Greengrass. Astorii czy Dafne?
-No dobra, jest impreza w piątek. Ale jest w Slytherin'ie i może przyjść kto chce, więc jak idziemy?-zapytała z nadzieją Ruda.
Piechotą.
-No dobra, można iść.-powiedziała od niechcenia Mionka, po czym pożegnała się z Ginn i wyszła z Wielkiej Sali. Dziś pierwszą lekcją były zaklęcia z profesorem Flitwick'iem. Hermiona poszła na drugie piętro. Był tam już Harry więc Miona skorzystała z okazji i postanowiła z nim porozmawiać. Chciała się dowiedzieć jak z nim po tym zerwaniu. Nie rozmawiała z nim od niedzieli.
-Hej Harry, co tam u ciebie?-zapytała Granger zaczynając rozmowę od powszechnego "co tam?".
-O Mionka hej, a nawet dobrze. A u ciebie? Słyszałem że masz patrole z Malfoy'em.-powiedział Bliznowaty.
-Taak, to prawda ale jakoś się tym nie zadręczam. Da się z nim wytrzymać.-oznajmiła Gryfonka po czym zapytała:
-A ty jak się trzymasz po zerwaniu z Ginny?
-Wiesz co, nawet dobrze. Na bal pójdę z Abigail i mam zamiar się dobrze bawić. A ty z kim idziesz?-zadał pytanie Harry.
-Ja? Jeszcze nie wiem. To będzie niespodzianka-powiedziała Granger.
-Tak jak podczas Turnieju Trójmagicznego?-zapytał Okularnik.
-O właśnie, tak jak wtedy!-krzyknęła Hermiona. Miała zamiar porozmawiać na ten temat z Malfoy'em dzisiaj na patrolu. Po kilku minutach przyszedł profesor Filius i wpuścił uczniów do klasy.
-W wejściu Harry zapytał Hermiony czy chce z nimi siedzieć, ale ona nie miała zamiaru siedzieć z Ron'em, po tym co zrobił dzisiaj rano więc grzecznie odmówiła i jak na każdej lekcji ruszyła na koniec sali.
Kto to powiedział?
Oczywiście przed nią usiadł znany jej arystokrata, który wyjątkowo odezwał się do niej i powiedział "Cześć". Mionkę bardzo do zdziwiło, bo mówił jej "cześć" tylko wtedy gdy nikogo nie ma w pobliżu lub gdy wracają z patrolu. Draco miał na sobie niebieską koszulę i spodnie, w kolorze jasnego brązu. Na nogach miał zwykłe trampki. Wyglądał jak na arystokratę przystało.
-Cześć-jęknęła (?) Granger i rozłożyła na ławce pergamin.
-Cholera, zapomniałam pióra..-powiedziała do siebie Gryfonka.
-Granger, pamiętasz wisisz mi przysługę.-oznajmił Draco, po czym wpakował się do ławki, w której siedziała Gryfonka. Nie miał z kim siedzieć, bo Blaise był w Skrzydle Szpitalnym.
-Co ty robisz!-krzyknęła Hermiona widząc jak Smok siada obok niej w ławce.
-Nie jestem dobry z zaklęć a ty wręcz przeciwnie, więc siadam z tobą. Przesuń się.-oznajmił poważnym tonem Smok.
-Ale!-jęknęła Gryfonka.
-Wisisz mi przysługę, Granger.-powiedział od niechcenia Malfoy i usadowił się obok prefekt naczelnej Gryfindoru.
-No dobra..-mruknęła Miona i nie zwracając uwagi na uczniów gapiących się na nich jak na ósmy cud świata, słuchała co mówi profesor Flitwick. Musiała uważnie słuchać, bo nie miała pióra więc nie miała jak robić notatek.
Pożyczyć? Wyczarować?
-Pożyczyć ci pióro?-zapytał Draco widząc że Hermiona nie notuje.
-Słucham? Nie musisz-powiedziała Mionka uśmiechając się lekko do Smoka. Ale ten nie ustąpił i wcisnął jej w ręce swoje pióro.
-Masz, oddasz mi po zajęciach.-oznajmił Malfoy po czym rozłożył się na krześle i patrzył co robią inni uczniowie. Po kilku minutach nic nie robienia przez Draco, Hermiona odezwała się do niego z odrobiną uśmiechu na twarzy.
-Dlatego nic nie umiesz, Malfoy. Nic nie robisz przez większą część lekcji.
-Co? Jak to nic nie robię. Pożyczam szlamą (bez komentarza) pióra i.. no i coś tam robię.-oznajmił z irytacją Smok.
-Spoko.-powiedziała Miona i przez resztę lekcji się do niego nie odezwała. Uraziło ją to że nazwał ją szlamą. Myślała że się zmienił, ale najwidoczniej się myliła. Pod koniec lekcji Malfoy powiedział do niej:
-Ej Granger, będziesz ze mną siedzieć na reszcie lekcji?
-Co? Chciałbyś-oznajmiła Hermiona odgryzając się za "szlamę".
-No weź, nie bądź taka.- powiedział Smok.
-Dobra, ale teraz ty będziesz mi wisiał przysługę.-jęknęła Mionka, po czym ruszyła w stronę lochów na Eliksiry, które prowadził Snape. Zaraz za nią szedł Malfoy, który jakby podziwiał Hermionę bo uważnie się jej przyglądał.
-Wchodźcie-oznajmił Severus wpuszczając uczniów do klasy. Miona poszła na koniec sali a za nią Smok.
Zdziwiło to trochę Snape'a ale nic się nie odzywał. Zaczęła się lekcja. Na niej omawiali silny eliksir powodujący rozpacz.
-W parach będziecie musieli przygotować ten eliksir. Macie na to miesiąc. No to zaczynajcie. Składniki macie w podręczniku na stronie jedenastej-oznajmił Severus po czym zaczął układać na swojej półce z eliksirami.
-No to cześć-powiedziała Hermiona i miała zamiar iść do Longbottom'a, żeby być z nim w parze ale zanim odeszła od stanowiska Smok złapał ją za rękę i powiedział:
-O nie moja droga, zostajesz ze mną.
-Co? No dobra..-jęknęła Mionka po czym otworzyła podręcznik i poszła po składniki.
-Idę z tobą-powiedział Draco i ruszył z Granger w stronę półki ze składnikami.
-No to tak, mamy kły węża i śledzionę szczura..-powiedziała Mionka.
-I mamy jeszcze korzeń imbiru.-oznajmił Malfoy wyciągając z półki gruby korzonek.
-Potrzebny nam jeszcze będzie..-myślała Gryfonka.
-Róg dwurożca.-powiedział Smok i razem z Granger poszli na swoje stanowisko i zaczęli warzyć eliksir.
Malfoy pomagał Gryfonce, a ona mu. Więc tak jakby uzupełniali się nawzajem. Jej, jak słodko.
-Co ten eliksir powoduje?-zapytał Smok.
-Co? A już Ci mówię. Kto wypije ten eliksir ten nieustannie myśli o śmierci i pogrąża się w rozpaczy to tego momentu, w którym nie wypije antidotum.-oznajmiła Hermiona i wyszła z klasy, bo zajęcia się skończyły.
Eliskir na bycie emo?
Za nią wybiegł Smok i powiedział:
-Musimy to dokończyć na następnych eliksirach, a teraz co mamy?
-Teraz? Mamy Mugoloznawstwo.-oznajmiła Miona po czym dodała-Cholera, nie wzięłam tej książki!
-Spokojnie, ja ją mam.-powiedział Malfoy i poszedł na pierwsze piętro pod klasę.
Po chwili profesor Burbage otworzyła klasę i zaczęła się lekcja.
-Dzisiaj będziemy wybierać aktorów do sztuki Szekspira.-oznajmiła Charity.
Niech zgadnę: głowne role należą do Hermiony i Dracona?
Kilka minut później już mniej więcej wiedzieli kto ma kogo grać. Pansy Parkinson była Julią (to mnie zadziwiłaś), Malfoy był Romeo, Crabbe był Parysem, Goyle był Merkucjo a Tybaltem był Seamus Finnigan. Panią Monteki była Parvati Patil a Panem Monteki był Blaise Zabini, chociaż nie było go na zajęciach. Był, choć go nie było... Szekspirowskie klimaty. Dublerem Pansy została Hermiona a Dracona McLaggen. Resztę ról przydzielą na następnych zajęciach. Po mugoloznawstwie była Transmutacja z profesor McGonagall. Pozostałe lekcje minęły bardzo szybko i na każdej Miona siedziała z Malfoy'em.
Po skończonych zajęciach Gryfonka postanowiła iść się przebrać, bo po lekcjach chciała iść do Hogsmeade po nowe pióro i pergaminy. Zanim zdążyła wejść do swojego pokoju zatrzymał ją Smok.
-Granger, idziesz może dzisiaj do Hogsmeade?-zapytał Draco.
-Tak, muszę iść po pióra i pergaminy.-oznajmiła Hermiona. Były jej potrzebne, bo kilka ostatnich zapisała na dzisiejszych zajęciach robiąc notatki.
-O to dobrze się składa, ja też muszę iść po pergaminy.-powiedział Malfoy po czym dodał-Mogę iść z tobą, jak chcesz.
-No okej, to po obiedzie pod bramą. Tylko się nie spóźnij.-rzuciła Mionka i weszła do pokoju.
Przebrała się w szarą bluzkę z długim rękawem, bo było wietrznie. Na bluzce był napis "FUCK SWAG" a na nogi włożyła czarne air maxy (bez apostrofu, co za szczęście). Założyła jeszcze spodnie tego samego koloru co buty a na rękę wsunęła czerwoną bransoletkę, którą dostała od mamy.
"Fuck swag" w airmaxach. No cudownie po prostu!
Uczesała włosy w kitkę i ruszyła w stronę Wielkiej Sali na obiad. Z daleka widziała swoją przyjaciółkę, która machała do niej. Miona usiadła koło Ginny i zaczęły rozmawiać.
-Jak tam u ciebie?-zapytała Ruda.
-A nawet dobrze, muszę iść do Hogsmeade po pióra i pergaminy.-oznajmiła Granger po czym zapytała-A u ciebie?
-U mnie też spoko. Dzisiaj idę na spacer z Blaise'm na błonia.-powiedziała Wiewiórka. Umówiła się z Zabini'm, bo ten chciał się coś zapytać. "Co u ciebie?"
-O to fajnie, dzisiaj mam patrol i się chyba nie wyśpię.-jęknęła Miona i zaczęła zajadać się zupą, po czy, wstała i pożegnała się ze swoją przyjaciółką. Zaraz po tym poszła pod bramę, gdzie umówiła się z Malfoy'em. Dziwnie to brzmiało w jej głowie, nie sądziła, że kiedykolwiek pójdzie gdzieś ze swoim najgorszym wrogiem. Może na ostateczną bitwę na śmierć i życie? Dzisiejszy dzień spędzi w większości zw (zaraz wracam?) Smokiem, a to było jeszcze dziwniejsze. Gdy już była kilka kroków przed umówionym miejscem, zobaczyła coś co ją ogromnie zaskoczyło.
Sherlocka pochylającego się nad ciałem Malfoya.
Rozdział 9.
Hermiona właśnie szła bod bramę, pod którą miała się spotkać z Malfoy'em. Tak to dziwnie brzmiało, nawet w jej głowie. Ale cóż stało się, szła z nim do Hogsmeade i nawet jej to nie przeszkadzało. Gdy doszła do miejsca, w którym się umówili zobaczyła coś, co ją ogromnie zdziwiło. Był to słynny blond-włosy arystokrata i jego "aktualna" dziewczyna czyli Greengrass. Zacznę liczyć błędy. Milion.
Miona postanowiła podejść bliżej i podsłuchać, co było do niej podobne, bo zawsze chciała wszystko wiedzieć. Gdy była już o kilka kroków od słynnej pary uznała, że ci się kłócą.
-Zdradzasz mnie!-krzyczała zdenerwowana Dafne.
-Nieprawda! Nie zdradziłem cię, a poza tym mam ci coś do powiedzenia-oznajmił Smok.
-Tak? No to słucham, tłumacz się-rzuciła wkurzona Greengrass. Jej koleżanki doniosły jej, że widziały Dracona jak obściskiwał się z jakąś laską w pustej sali i od rana go szukała.
-To koniec.-powiedział Malfoy, po czym jak gdyby nigdy nic ruszył w kierunku Hermiony.
-Co? Draco! Nie możesz ze mną zerwać! To ja zrywam!-krzyczała Dafne, ale Smok się tym nie przejmował. "O cholera, zauważył mnie" Pomyślała Mionka widząc jak Draco idzie w jej stronę z wielkim uśmiechem na twarzy.
-No to co Granger, idziemy?-zapytał Malfoy.
-Yyy.. Tak, tak chodźmy.-oznajmiła Mionka i razem z Draco ruszyli w stronę Hogsmeade. Szli w niezręcznej ciszy ale po chwili Smok zaczął rozmowę.
-I co podobała ci się moja kłótnia z Greengrass?-zapytał z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
-Co? Tak bardzo..-powiedziała Hermiona pod nosem. Nie chciała aby Malfoy myślał, że ich podsłuchiwała.
Przecież on to wiedział.
Wyszła by na jakąś kretynkę. Wyszłaby.
-Zerwałem z nią.-oznajmił Smok i spojrzał przez chwilę na Gryfonkę.
Nie, nikt się by tego nie domyślił.
-Ale po co mi to mówisz?-zapytała zdezorientowana Hermiona. Po co miałby jej to mówić, przecież nie jest jego znajomą (nie znają się od sześciu lat, skądże) a tym bardziej przyjaciółką żeby jej o tym mówił.
-Nie chce żebyś tak jak Dafne myślała, że to ona ze mną zerwała-powiedział Smok po czym uśmiechnął się swoim firmowym uśmieszkiem opatrzonym zastrzeżonym znakiem towarowym. Po kilku minutach doszli do celu. Szybkim krokiem weszli do sklepu i po chwili wyszli obładowani swoimi zakupami.
-Po co ci aż cztery pióra?-zapytał Draco ze śmiechem. Nie wiedział po co Gryfonce tyle piór, jemu wystarczyło jedno na cały semestr i jeszcze trochę.
-Piszę więcej niż ty, Malfoy.-oznajmiła Mionka po czym weszła do Królestwa Słodkości po ciastka korzenne. Przepraszam, do czego? W Hogmeade było Miodowe Królestwo. Wyszli zadowoleni z zakupów, a Smok zapytał:
-Idziemy do Trzech Mioteł?
-Można iść-odpowiedziała Hermiona i ruszyła w stronę znanej knajpki. Gdy weszli do środka kilka osób na nich zerknęło ale oni nic z tego sobie nie robili tylko usiedli przy stoliku niedaleko baru.
-Pójdę coś zamówić, co chcesz?-zapytał Draco.
-Piwo kremowe.-oznajmiła Mionka i położyła swoje zakupy na krześle obok. Po chwili Malfoy wracał z piwem korzennym (a nie kremowym?) i szklanką ognistej whiskey. Usiadł na przeciwko Gryfonki i przerwał niezręczną ciszę.
-No to co tam u ciebie?-zapytał Smok pijąc swój napój alkoholowy. Nie wiedział o co zapytać więc zaczął od najprostszego pytania.
-Hmm? Dobrze, a tam?-westchnęła Hermiona.
-Też dobrze. Czemu jesteś taka smętna?-zapytał Draco. Zauważył jaka jest ponura już w drodze do Hogsmeade. Nie wiedział czy ma o to pytać czy nie ale w końcu się odważył i zapytał.
-Nieprawda..-jęknęła Mionka. Coś ją męczyło ale nie będzie się zwierzać swojemu wrogowi. Męczyło ją to opowiadanie, brak spacji, kropek, przecinków i nadmiar apostrofów. Wprawdzie nie byli już wrogami tylko tak zwanymi "znajomymi".
-Widzę, coś cię męczy.-oznajmił Smok i wypił resztę zawartości szklanki.
-Jest okej, naprawdę.-oznajmiła Gryfonka i wypiła swoje piwo.
-Dzisiaj my mamy patrol?-zapytał uTleniony po chwili ciszy. Nie wiedział kiedy mają patrole ale cieszył się, że ma je z Granger, bo ona zawsze będzie pamiętała kiedy one są.
-Taak, mamy dzisiaj. O dwudziestej trzeciej-oznajmiła Herm. Naprawdę nie chciało się jej iść na ten patrol, ale cóż, obowiązki prefekta.
-Super..-jęknął Smok, po czym dodał-Granger, co się z tobą dzieje?
-Nic, naprawdę. A mam pytanie, dlaczego zerwałeś z Dafne?-zapytała Miona. Wreszcie się odważyła o to zapytać, męczyło ją to całą drogę. Nie wiedziała czemu, przyszła za późno, żeby dowiedzieć się więcej.
-Aaa i dlatego taka dziwna siedzisz. Zerwałem z nią dlatego bo mi się znudziła-oznajmił Smok z ironicznym uśmieszkiem na twarzy. Sam nie wiedział dlaczego z nią zerwał, była tylko jednorazową "przygodą".
-Aha, rozumiem.-powiedziała Hermiona i wypiła resztę swojego piwa.
Aha.
-Chcesz coś jeszcze?-zapytał Malfoy widząc, że oboje już nie mają nic do picia.
-Nie, nie trzeba, poza tym powinniśmy się już zbierać bo nie zdążymy do zamku.-oznajmiła Gryfonka po czym wstała i zaczęła zbierać wszystkie swoje zakupy.
-No weź, Granger jeszcze po jednym, Okej?-zapytał prosząco (jak?) Tleniony.
-No dobra..-jęknęła Hermiona i z powrotem rzuciła zakupy na krzesło. Smok przyniósł dwie szklanki i butelkę ognistej.
-No to pijemy-powiedział Malfoy nalewając alkoholu do szklanek.
-Ale za co?-zapytała zdezorientowana Gryfonka.
-Hmm...-pomyślał Draco po czym dodał- Za to, że znów jestem singlem.
-Jak tam chcesz.-powiedziała Miona i wypiła zawartość szklanki i tak z cztery razy. To samo robił Smok i już po chwili butelka była pusta. Draco wypił znacznie więcej od Hermiony więc był już lekko pijany. Lekko?
-Malfoy chodź, musimy iść!-krzyknęła Gryfonka, która była lekko wstawiona.
-Noooo doobraa.-powiedział pijany Smok. Hermiona zmniejszyła ich zakupy i włożyła do kieszeni po czym chwyciła Dracona pod ramię i prowadziła. W każdym bądź razie, próbowała prowadzić po pijanemu.
-No weź, Malfoy ogarnij się-mówiła dziewczyna, która już nie dawała rady go za sobą ciągnąć.
-Granger, ale tyy maszz łandee noo tee, oczzy- powtarzał doszczętnie pijany Draco. To jest tak głupie, że aż śmieszne. Dobrze gada, polać jej!
-Tak, tak wiem.-odpowiadał co chwilę Mionka. Odpowiadał? To jest graficzny zapis "lekkiej nietrzeźwości". Narratora? Nie wiedziała co mówić, bo Smok był cały czas pijany i nic nie rozumiał, więc co chwilę mówiła "Tak, tak wiem".
-No nareszcie!-krzyknęła znudzona niesieniem Malfoy'a dziewczyna. Wpychając go do swojego dormitorium próbowała go obudzić. Mówiła do niego cały czas ale nie było skutku. Była dopiero dwudziesta pierwsza, a on już był całkiem pijany."Może jak się przebiorę i umyję to się obudzi, na pewno" Pomyślała Gryfonka i ruszyła do łazienki. Umyła się i związała włosy w rozczochranego koka. Weszła do pokoju w bieliźnie, bo wiedziała że Malfoy śpi. Stanęła przed szafą i myślała w co się ubrać. Popatrzyła na Smoka i postanowiła go przenieść z kanapy na łóżko. Chwilę potem Hermiona była już gotowa do wyjścia. Była dwudziesta druga piętnaście, więc miała jeszcze trochę czasu na obudzenie Dracona. Gryfonka miała na sobie to samo co wcześniej czyli szarą bluzę z "FUCK SWAG", czarne rurki i szaro czerwone air maxy (a wcześniej były czarne). Bransoletkę włożyła do kuferka na biżuterię i czekała aż wielmożny pan się obudzi.
Po chwili Malfoy otworzył oczy i rozmyślał gdzie jest i jak się tu znalazł. Spojrzał w prawo i zobaczył Hermionę Granger czytającą jakąś książkę. Wtedy uświadomił sobie, że musi być w jej dormitorium.
"Ładnie tu" Pomyślał, po czym podniósł się i usiadł na łóżku.
-Granger, która jest godzina?-zapytał zdezorientowany Smok, który nadal najwidoczniej był pijany.
-O, nareszcie wstałeś. Za pół godziny mamy patrol więc idź się ogarnąć.-oznajmiła Hermiona i wróciła do czytania jakiejś książki.
-Nie chce mi się..-jęknął Smok po czym wstał i ruszył do swojego pokoju i na wyjściu dodał-Czekaj na mnie za piętnaście minut w Pokoju Wspólnym.
-Dobra, tylko się pośpiesz.-rzuciła Mionka spakowała różdżkę do kieszeni. Po chwili wyszła do Pokoju Wspólnego i czekała na Tlenionego.
-No nareszcie-jęknęła Gryfonka widząc gotowego Smoka. Nareszcie wyglądał na takiego, który nie był pijany chociaż było od niego czuć zapach alkoholu i jego wody kolońskiej. Taki macho że ojaniemogę. Miał na sobie czarną bluzę i zwykłe spodnie a do tego trampki. Najwidoczniej nic mu się nie chciało więc ubrał się pospolicie.
Pospolicie? To pokaż mi kogoś, kto się tak ubiera.
Wreszcie mogli ruszyć na patrol. Żadnemu z nich się na niego nie chciało iść. Z Pokoju Wspólnego wyszli bez słowa. Przeszli kilka kroków i zaczęła się pogawędka, którą zaczął nie kto inny tylko Malfoy.
-Co tam Granger?-zapytał Draco.
-Nic, a tam?-jęknęła Gryfonka. Nic jej się nie chciało, Malfoy przynajmniej troszkę pospał, a ona była całkowicie zmęczona.
-Na pewno? Wyglądasz na nieźle zmęczoną.-powiedział Dracon.
-Tak wyglądam, wiem. Bo niosłam cię całą drogę do Hogwartu- oznajmiła zdenerwowana Miona. Nie miała się już siły z nim kłócić, że nic jej nie jest.
A ja nie mam siły tego czytać.
-Jak to?-zapytał zdziwiony Tleniony. Nie wiedział, że go niosła. W każdym bądź razie nie pamiętał tego.
-No tak to, nie byłeś w stanie utrzymać się na swoich nogach..-rzuciła Granger.
-Nie wiedziałem..-oznajmił Draco. Zrobiło mu się trochę żal Gryfonki.
-No to już wiesz.-powiedziała Hermiona. Była trochę wkurzona na niego ale nie miała o to do niego żalu, bo wiedziała ile razy niosła Ron'a i Harry'ego więc wybaczyła mu.
Rona i Harry'ego, którzy upili się w barze. Okeeeeeeeeej.
-Dobra, to może zaczniemy od nowa, okej? Draco Malfoy, dla przyjaciół Smok.-oznajmił Tleniony wyciągając rękę do Mionki.
Ona wie, co to znaczy tleniony?
-No dobra. Hermiona Granger, dla przyjaciół Miona. Miło mi.-powiedziała Gryfonka po czym uścisnęła dłoń Smoka. Przez chwilę była niezręczna cisza, aż w końcu przerwała ją Hermiona.
-Nie jestem na ciebie zła-oznajmiła po czym dodała-Nie raz musiałam nieść Ron'a lub Harry'ego, bo byli pijani i za każdym razem im wybaczałam, więc tobie też mogę.
-To fajnie!-krzyknął Smok. W głębi duszy cieszył się z tego co powiedziała, ale nawet sam Malfoy się do tego nie przyznał. A co on przed chwilą powiedział? Reszta patrolu zleciała im w miarę szybko na wielu pogaduszkach. Na tym patrolu czuli się jakby znali się od dziecka i mogli sobie powiedzieć wszystko.
-Kiedy masz urodziny?-zapytał Draco.
-Urodziny? Dziewiętnastego września. A ty?-spytała Mionka.
-Ja mam piątego czerwca.-oznajmił Smok.
Byli już niedaleko swoich dormitorium. Czas minął im w miarę szybko, więc po chwili żegnali się jak starzy przyjaciele.
-No to cześć Mionka!-krzyknął Draco machając do dziewczyny.
-Cześć Smoku, do zobaczenia jutro na Eliksirach!-odkrzyknęła Hermiona, po czym zamknęła drzwi do swojego pokoju. Ten dzień był dla niej bardzo męczący, więc chwilkę po przybyciu do dormitorium przebrała się w piżamkę i poszła spać. Śniło jej się, że Blaise był jej największym przyjacielem i chodził z Ginny. Ten sen był tak realistyczny, że Hermi myślała, że to się dzieje naprawdę. Bo to się działo naprawdę. Wstała o siódmej i poszła do łazienki, wzięła szybki prysznic i rozpuściła włosy. Weszła do pokoju i zobaczyła, że coś leży na jej łóżku. Była to koszula Malfoy'a, którą zostawił wczoraj wieczorem."Muszę mu ją oddać" Pomyślała Hermiona i podeszła do szafy. Wyciągnęła z niej zieloną bluzkę z długim rękawem, jasne legginsy i niebieski convers'y. Co? Na rękę założyła pierścionek na cztery palce, nałożyła delikatny makijaż (znowu), wzięła torbę z książkami i ruszyła do Wielkiej Sali na śniadanie.
Zamieszczamy obrazek do porównania go z opisem. Zieleń bluzki i błękit butów to ten sam kolor. Jasen legginsy są ciemne, a reszty nie będę komentować.
Przed Wielką Salą czekała na nią jak zwykle Ginny i jej "przyjaciel" Blaise. Tym razem nie było z nimi Smoka, lecz nie zdziwiło to Hermiony. Myślała, że ma kaca i nie może wstać, jednak gdy weszła do sali, to co zobaczyła kompletnie ją zdziwiło. Był to Draco Malfoy i Dafne Greengrass. Znowu byli razem, bo Mionka zobaczyła jak się obściskują. Co w tym dziwnego? Ron i Le... Lavender też się schodzili i rozchodzili. Smok mówił jej wczoraj, że zerwali. Granger usiadła razem z Ginn przy stole Gryfindoru, a Blaise poszedł do stołu Slytherinu. Dziewczyny dyskutowały na różne tematy, lecz Hermiona, choć bardzo chciała nie powiedziała Ginn o tym co mówił jej Smok. Po zjedzonym śniadaniu poszła do lochów na Eliksiry. Chciała też pogadać z Malfoy'em o tym co zobaczyła."Chociaż nie, nie będę się wtrącać"Myślała Gryfonka. Przed salą zobaczyła kilku Gryfonów i Ślizgonów. Po chwili przyszedł profesor Snape i wpuścił uczniów do klasy. Granger ruszyła w stronę swojej ławki i rozłożyła książki, które były jej potrzebne do dokończenia eliksiru rozpaczy. Po kilku minutach wpadł Draco i usiadł obok niej, jak gdyby nigdy nic.
-Cześć-powiedział rozpakowując książki.
-Cześć-jęknęła Miona, po czym robiła notatki dotyczące robionego przez nich eliksiru. Zaraz zamiast Jęczącej Marty będzie Jęcząca Hermiona.
-Co jest?-zapytał po kilku minutach Smok. Nie wiedział co się stało. Wczoraj normalnie rozmawiali a dzisiaj nic.
-Nic-rzuciła Hermiona i ruszyła w stronę półki ze składnikami i przyniosła korzeń imbiru, który po tym wrzuciła do kociołka.
-Aha, okej-powiedział Draco i resztę lekcji siedzieli w ciszy. Następna miała być Transmutacja, ale odwołali resztę zajęć, bo było pilne spotkanie nauczycieli dotyczące dziwnych zniknięć zwierząt z Zakazanego Lasu.
♥♥♥
Zebranie dotyczyło masowych zniknięć z Zakazanego Lasu. Dumbledore powoli zaczął się tym interesować, więc postanowił to sprawdzić. Dzisiaj aurorzy mają przybyć do Hogwartu i razem z Albus'em iść do Zakazanego Lasu. Do gabinetu dyrektora szkoły wkroczyli wszyscy nauczyciele i zaczęła się dyskusja.
-To może być coś poważnego-mówiła Burbage. Ją też interesowały te zniknięcia.
-Niedługo nie będziemy mieć rogów dwurożca..-jęknął Snape. Wiele składników do eliksirów pochodziło z Zakazanego Lasu.
Snape'a interesują tylko jego eliksiry... Cóż, nie będzie eliksiru tworzącego emo.
-Na razie nie informujmy o tym uczniów, tylko trzeba powiedzieć prefektom naczelnym żeby patrolowali też błonia.-oznajmił Albus. Nie chciał martwić reszty uczniów, bo wybuchła by panika w szkole i pewnie wielu uczniów musiałoby wrócić do domu.
-Ale wtedy musieliby patrolować od godziny dwudziestej pierwszej do północy, zatem będą większość czasu spędzać na patrolach, to niedorzeczne!-krzyknęła McGonagall. Martwiła się o uczniów, nie chciała aby spóźniali się na lekcje lub byliby niewyspani i zupełnie nie kontaktowaliby na zajęciach.
McGonagall z kolei obchodzą tylko lekcje, bo przez trzygodzinne patrole czworo uczniów z całego Hogwartu nie zdąży zrobić zadania.
-Masz rację Minerwo, w takim razie musimy założyć barierę ochronną na szkołę.-powiedział Dumbledore, po czym wstał i poszedł w stronę regału książek. Wyciągnął z niego pewną grubą książkę i otworzył ją na stronie dotyczącej Zakazanego Lasu.
Papa Smerf miał taką grubą książkę, w której było wszystko.
-To niemożliwe..-jęknął Albus widząc co może zabijać zwierzęta.
Pistolet?
Katana?
-Co się dzieje, Dmbledorze?-zapytała McGonagall. Dmbledorze? Jak to powiedzieć? E tam, końcówka jest dobra. Zdziwiła się widząc przestraszoną minę dyrektora.
-Musimy chronić uczniów przed brakiem spacji -oznajmił Albus po czym pokazał ilustrację w książce nauczycielom.
-Matko Boska!-krzyknęła Burbage. Potwór naprawdę był straszny i jeszcze grasował w Zakazanym Lesie.
Był ogromnym zagrożeniem dla uczniów, którzy jeszcze dobrze nie znają zaklęć obronnych. Walcząc z nim, potwór miał ogromną przewagę mając skrzydła.
-Przecież one wyginęły..-powiedział Snape widząc rysunek w książce.
To dinozaur?
-No tak, ale kilka zostało zachowanych dla różnych badań naukowych.-oznajmił Albus zamykając książkę i odkładając ją na biurko.
-Oby był tylko jeden..-jęknął Flitwick. Wszystkie zwierzęta były w ogromnym niebezpieczeństwie, tak samo jak uczniowie. Instytut naukowy zachował kilka okazów i przechowywał je na wyspie niedaleko Wielkiej Brytanii. Była to wyspa Man. O dziwo, ona naprawdę istnieje!
-Muszę napisać list do tego Instytutu Naukowego z pytaniem czy wszystkie okazy są na wyspie.-oznajmił Dumbledore.Spotkanie zakończyło się po kilku godzinach rozmawiania na temat groźnego potwora grasującego w Zakazanym Lesie. Ustalono, że przez kilka dni błonia będą patrolowane przez prefektów naczelnych.
Przez kilka godzin omawiali to, co można było zamknąć w kilku zdaniach. Ach, te zebrania.
♥♥♥
Po wyjściu z lochów Mionka udała się razem z Ginn na błonia porozmawiać. Jej też odwołali lekcje, bo wszyscy nauczyciele byli na jakimś zebraniu. Poszły do ulubionego miejsca Hermiony, czyli nad jeziorko niedaleko Zakazanego Lasu. Usiadły na wielkim kamieniu i zaczęły rozmawiać.
-Ciekawe czemu odwołali lekcje-zainteresowała się Mionka. Wprawdzie nawet lubiła szkołę (nawet?), ale czasem była zadowolona z tego, że nie ma zajęć.
-Nie mam pojęcia. A jak tam u ciebie?-zapytała Ginn. Ona była całkowicie zadowolona z tego że nie ma lekcji i nie zastanawiała się dlaczego.
-Dobrze. A u ciebie?-spytała Granger. Nie miała ochoty rozmawiać, mogłaby siedzieć tu sama i słuchać śpiewu ptaków. Poszła porozmawiać z przyjaciółką, ale potem dochodzi do wniosku, że jednak wolałaby być sama... Te dylematy życiowe typowej Mary Sue.
-Nawet spoko-uśmiechnęła się Wiewiórka po czym dodała-To idziemy na tą imprezę w piątek?
-No możemy iść-oznajmiła Hermiona odwzajemniając uśmiech.
-To super, już nie mogę się doczekać!-krzyknęła Ruda klaszcząc w dłonie. Bardzo chciała iść na tą imprezę i się trochę zabawić.
-No tak.-powiedziała Miona. Nie miała ochoty iść na tę imprezę ale nie umiała odmawiać swojej przyjaciółce niczego.
Odmawiam kolejnego powtórzenia słowa "impreza".
-Dobra Mionka, ja muszę lecieć bo umówiłam się z Blaise'm przed Wielką Salą.-oznajmiła Ginn i już po chwili zniknęła Hermionie z oczu. Gryfonka została sama i myślała o Ronie, bo chciała się z nim pogodzić, ale nie wiedziała jak.
Patrz, o Ronie, nie o Ron'ie.
Niemożliwe!
W końcu postanowiła wrócić do zamku i wstała. Brzmi to dość... śmiesznie. Stanęła na kamieniu i patrzyła w wodę. Kilkanaście metrów od niej szedł Smok (ten z rysunku?) myśląc o balu powitalnym, miał się odbyć za tydzień w sobotę (A ja już się zastanawiałam kiedy, bo niby powitalny, a jakoś się go doczekać nie możemy.), a on nie wiedział jak ma powiedzieć Dafne, że nie idzie z nią na bal. Niech z nią znowu zerwie. Nie wiedział czy chce z nią być czy woli być singlem z najnowszej płyty Dawida Kwiatkowskiego. Po chwili zobaczył Hermionę, która stoi na kamieniu (Daj kamienia!) i szybko zaczął biegnąć w jej stronę widząc, że ona się poślizgnęła i wpadła do wody przyśpieszył. Nie ogarniam, dajcie mi przecinki. Był już niedaleko kamienia i postanowił za nią wskoczyć. Chwilę błądził w wodzie nie widząc gdzie ona może być. Woda? Później zobaczył jej długie włosy i popłynął w tym kierunku. Zanurkował, wyciągnął ją z wody i położył na ziemi. Widząc że Gryfonka nie oddycha zaczął nią potrząsać.
Nauczyciele EDB właśnie ruszają do bunkra po zapas granatów. Skoro nie oddycha, to po co sprawdza przytomność?
-Granger! Granger, obudź się!-krzyczał zdezorientowany Draco. Nie wiedział co ma zrobić więc postanowił wypróbować technikę "usta usta". Po chwili Gryfonka wypluła resztki wody i lekko otworzyła oczy ale od razu je zamknęła.
-Boże.. Granger co ty sobie myślałaś!-krzyczał Smok widząc, że Hermiona jest nieprzytomna. Wziął ją na ręce i postanowił zanieść do Skrzydła Szpitalnego. Oboje byli cali mokrzy. Draco wniósł Hermionę do sali, w której była pani Pomfrey i położył na łóżku.
Rozdział 10.
Gdy Draco doniósł Hermionę do Skrzydła Szpitalnego, Pani Pomfrey kazała mu położyć ją na wolnym łóżku a ona sama pobiegła po eliksir uzdrawiający. Przemoczony Smok usiadł na krześle obok łóżka, na którym leżała nieprzytomna Gryfonka. Po chwili Poppy przybiegła z eliksirem, który natychmiast podała Mionie.
Pani Pomfrey kazała Draconowi iść się przebrać i wrócić tu całkiem suchym.
Zaklęcia na suszenie mieli, więc mógł się wyszuszyć na miejscu.
-Nigdzie nie idę-oznajmił stanowczo Smok. Nie chciał się stąd ruszać, póki nie będzie miał pewności, że Hermionie nic nie jest.
-Musisz iść bo się przeziębisz. I wróć tu bo muszę cię zbadać.-powiedziała troskliwym głosem Poppy. Po chwili Malfoy wychodził zrezygnowany z sali i ruszył w stronę swojego dormitorium aby się przebrać. Gdy doszedł do pokoju wziął szybki prysznic, po czym poszedł w stronę szafy po nowe ubrania. Założył na siebie
niebieską bluzkę z długim rękawem i zwykłe jeansy. Na nogi wsunął czerwone trampki i poszedł do Skrzydła Szpitalnego.
Trampki?
Gdy przechodził obok jednej z sal usłyszał rozmowę dwóch nauczycieli. Był to Snape i profesor McGonagall, którzy rozmawiali o potworze. Draco podszedł bliżej sali i postanowił podsłuchać o czym mówią.
-Martwię się o naszych uczniów-powiedziała Minerwa, po czym dodała-Być może nie poradzą sobie z tym potworem gdy go spotkają.
-Na pewno nic im nie będzie. Na razie potwór atakuje tylko zwierzęta i jest w Zakazanym Lesie. Nikt nie widział go na terenie zamku. Bądźmy dobrej myśli-powiedział spokojnym tonem Severus.
Severus optymista.
"O czym oni mówią"Pomyślał Malfoy i postanowił podsłuchać resztę rozmowy.
-A jeżeli zaatakuje uczniów? Niektórzy mogą sobie z nim nie poradzić-jęknęła McGonagall.
-Dlatego błonia będą patrolować prefekci naczelni, a oni są na siódmym roku, więc znają większość zaklęć obronnych.-oznajmił Snape, po czym spojrzał w stronę drzwi gdzie stał Draco. Na szczęście zdążył się schować, a Severus zamknął drzwi i rzucił zaklęcie wyciszające.
"O co tu kurwa chodzi?"Myślał Smok i ruszył w stronę Skrzydła Szpitalnego. Podobno prefekci naczelni mieli się o tym dowiedzieć. Gdy doszedł do celu usiadł na łóżku obok Hermiony i czekał aż pani Pomfrey zbada go i poda mu eliksir wzmacniający. Siedział chwilę i patrzył na śpiącą Gryfonkę."Ładna jest kiedy śpi"Pomyślał Smok i już po chwili wybił sobie tą myśl młotkiem z głowy.
Kilka minut później przyszła Poppy i podała Draconowi eliksir. Kazała mu zostać dzień na obserwacji, bo mógł się rozchorować i kazała mu wybrać łóżko, na którym spędzi noc. Oczywiście Smok wybrał łóżko obok śpiącej Gryfonki i od razu wskoczył pod śnieżnobiałą kołdrę. Pani Pomfrey poszła do swojego gabinetu i zgasiła światło na sali chorych. Draco chwilę przyglądał się Hermionie i przez moment miał ochotę ją obudzić i z nią porozmawiać o tym co usłyszał ale nie miał serca tego robić, więc poszedł spać.
♥♥♥
Nazajutrz rano Hermionę obudziły promyki słońca. Rozejrzała się po sali i zobaczyła śpiącego Dracona, który chrapał wniebogłosy. Miała zamiar go obudzić ale po jego wyrazie twarzy uznała, że on już nie śpi tylko udaje, żeby ją zdenerwować swoim chrapaniem.
-Malfoy!-krzyknęła Gryfonka, po czym usiadła na łóżku Smoka.
-Dzień dobry Granger-jęknął Draco i przeszedł do pozycji siedzącej. Kolejny jęczący...
-Co się wczoraj stało?-zapytała zdezorientowana z powodu braku spacji dziewczyna. Zupełnie nic nie pamiętała, nie wiedziała jak się znalazła w Skrzydle Szpitalnym, ani co robi tu Draco.
-Co się stało? Chce o to samo zapytać. Kto chce? Kiedy byłem na błoniach zobaczyłem ciebie stojącą na kamieniu, a po chwili ciebie już nie było. Myślałem, że chciałaś popełnić samobójstwo.-oznajmił Draco poważnym tonem. W tamtej chwili strasznie bał się o Gryfonkę.
-Co? Jakie samobójstwo?! Ja tylko się za dużo nawdychałam tych eliksirów na lekcji. Wstawałam, bo chciałam iść do dormitorium i najwyraźniej się poślizgnęłam-oznajmiła ze śmiechem Hermiona.
-Tak, śmiej się ze mnie-powiedział Smok, po czym zaraz z Mionką zaczął się śmiać. Śmiał się, bo ona śmała się z niego, bo... Aż się pogubiłam. Po chwili do sali weszła pani Pomfrey i powiedziała do uczniów:
-Możecie już iść do swoich dormitoriów, ale nie musicie iść dzisiaj na lekcje.-Po tym co powiedziała Poppy zadowoleni prefekci wyszli ze Skrzydła Szpitalnego i ruszyli w stronę swoich dormitoriów.
-Muszę się przebrać-oznajmiła Mionka. Na sobie nadal miała ubranie, w którym podobno chciała popełnić samobójstwo. Po chwili już byli w Pokoju Wspólnym i oboje poszli w kierunku swoich pokoi.
-To cześć-powiedział Smok i zniknął w drzwiach swojego dormitorium.
-Cześć-odpowiedziała Gryfonka i weszła do swojego pokoju. Najpierw poszła do łazienki i wzięła relaksującą kąpiel. Gdy skończyła nałożyła na twarz delikatny makijaż (to określenie się tu powtarza chyba częściej niż słowo "seks" w "Pięćdziesięciu twarzach Greya") i ruszyła w stronę swojej szafy. Wyciągnęła z niej ciemnoniebieski sweterek i spodnie w kwieciste wzorki. Na nogi włożyła granatowe vansy a jako dodatek założyła długi wisiorek.
Gdy była gotowa usiadła na łóżku i przypomniała sobie o balu powitalnym, na który miała iść z Draco, ale nie wiedziała czy to jest aktualne, bo Smok wrócił do Greengrass. Spokojnie, on sam tego nie wiedział. Miona nie miała jeszcze sukienki więc korzystając z tego, że nie idzie na zajęcia, postanowiła iść do Hogsmeade. Nie czekając chwili dłużej zabrała swoją torebkę z pieniędzmi i ruszyła do miasta po sukienkę. Wychodząc zobaczyła Smoka, który siedział w Pokoju Wspólnym w fotelu obok palącego się kominka i pił Ognistą. Znowu chleje. Miał na sobie ten sam zestaw ubrań co dzisiaj rano, więc najwidoczniej nie chciało mu się przebierać. Faktycznie, to takie dziwne, że człowiek przez kilka godzin jest w tym samym ubraniu.
-Gdzie idziesz?-zapytał zainteresowany Draco. Nie chciał zostawać sam więc miał zamiar iść z Gryfonką.
-Do Hogsmeade-oznajmiła Miona i ruszyła w stronę portretu.
-Idę z tobą-powiedział Smok po czym dodał-Tylko pójdę do dormitorium po bluzę, poczekaj.
Chwilkę później razem z Malfoy'em wychodziła z zamku. Szli chwilę w ciszy, którą potem przerwał Draco.
-Po co idziesz do Hogsmeade?-zapytał Malfoy, który najwyraźniej unikał spojrzenia Gryfonki. Miała takie ładne oczy, że nie mógł przestać w nie patrzeć, więc unikał ich jak ognia.
-Kupić sukienkę na bal.-oznajmiła Hermiona i spojrzała prosto w stalowe oczy Dracona. Wolałabym określenie "stalowoszare", bo "stalowe" to mi się bardziej z jakimś Iron Manem kojarzy...
"O nie"Pomyślał Smok, gdy dostrzegł brak spacji.
Myślę to samo po przeczytaniu każdej linijki tego opowiadania.
-To jednak się zdecydowałaś iść ze mną.-powiedział z tryumfem Malfoy.
-Co? Przecież ty idziesz z Dafne, nieprawdaż?-zapytała Gryfonka. Smok tak często zmieniał dziewczyny, że Hermiona nie mogła zapamiętać z kim jest.
-Kto ci tak powiedział?-spytał zdziwiony Draco. Nikomu nie mówił, że idzie z Greengrass, a tym bardziej jej nie zapraszał.
-Nikt mi nie musiał mówić, zorientowałam się sama-oznajmiła Hermenegilda.Widząc minę Dracona, wyszła na kompletną idiotkę.
-Granger, Granger. Proszę cię, nie orientuj się następnym razem, bo ci to nie wychodzi.-powiedział ze swoim ironicznym uśmieszkiem Malfoy. Dlatego mugole używają GPSów. Zawstydzona Gryfonka resztę drogi się nie odezwała.
-No i jesteśmy-oznajmiła Hermiona i weszła do sklepu z sukniami balowymi. Od razu gdy weszła zobaczyła kilka sukienek, które jej się spodobały, więc postanowiła wszystkie przymierzyć. Dla zabawy Miona zapytała Smoka:
-Jaki masz kolor krawatu?
Hahahaha!
Bardzo na temat.
-Hmm.. Beżowy-oznajmił Draco, po czym usiadł w fotelu czekając aż Hermiona przymierzy pierwszą kreację i mu się w niej pokaże. Smok musiał chwilę czekać zanim ujrzał sukienkę numer jeden. Była koloru jasnego pomarańczu. Druga była ciemnobeżowa, czyli przypominała kolor brązowy. Jakby nie patrzeć, beż to taki bardzo jasny brąz. Trzecia była kremowa, a czwarta podchodziła pod kolor szary (na obrazku jest beżowa). Malfoy'owi podobała się każda, chciał tylko wyjść ze sklepu i wrócić do dormitorium. To po co z nią szedł?
-Co chcesz?-zapytał Malfoy z zamiarem zamówienia napojów. Nie wiedział co pije Granger, bo gdy ostatnio był z nią w Trzech Miotłach pili Ognistą Whiskey.
-Latte Macchiato-oznajmiła Gryfonka po czym usiadła przy jednym ze stolików a Draco poszedł zamówić im gorące napoje. Po chwili wrócił z piciem a na osłodę kupił im ciastka.
-Proszę-powiedział Smok kładąc przed Mionką napój mleczny a sam zamówił sobie małą czarną ze śmietanką.
Napój mleczny?
Napój mleczny... ty się w łeb puknij.
-Dziękuję-odpowiedziała Hermiona i uśmiechnęła się w stronę Dracona. Wiedziała, że musi jeszcze kupić buty i torebkę, bo do każdej sukienki trzeba mieć inne buty i torebkę, ale pójdzie po to z Ginny, bo z Malfoy'em nie opłaca się chodzić na zakupy. Nie postawił ci ciastek? Po kilku minutach już narzekał i był nie do wytrzymania. Ale jakoś sobie z nim poradziła.
-Kupiłaś wszystko, czy musimy jeszcze gdzieś jeszcze iść?-zapytał Smok po czym napił się kawy.
-Nie, nie wszystko, ale po to pójdę z Rudą.-oznajmiła Hermiona i ugryzła ciastko. Po trzydziestu minutach wypoczęci ruszyli w stronę zamku. Po niezręcznej ciszy odezwała się Hermiona:
-Napisałeś referat na Zaklęcia?
-Jaki referat?!-zapytał zdziwiony Draco. Nie szło mu za dobrze na Zaklęciach, dlatego czasami zapominał o przeróżnych pracach z tego przedmiotu. Przecież wiemy, a scena z piórem to na jakiej lekcji była?
-No zadał go Flitwick wczoraj, widocznie nie słuchałeś-powiedziała Miona po czym dodała-Jak zwykle.
-Ja pierdole.. niewiele brakowało!-zamartwił się Smok. Nie napisał jeszcze tego, a zakupy z Granger zajęły mu połowę dnia, więc nie zdąży go napisać.
-Może pomóc ci go napisać?-zaproponowała Mionka i uśmiechnęła się do zdołowanego Dracona.
-Mogłabyś?-zapytał prosząc Smok.
-No pewnie, poza tym jestem ci winna przysługę za uratowanie życia-powiedziała wesoło Gryfonka.
-Jesteś super-oznajmił Draco i razem ruszyli w stronę Hogwartu. Po chwili byli już pod swoimi pokojami.
Gryfonka zdziwiła samą siebie, bo nigdy nie pomogła żadnemu Ślizgonowi, a tym bardziej swojemu największemu wrogowi-Malfoy'owi. Aż Firefox się prosi o spację.
-To widzimy się po kolacji-powiedział Smok i pożegnał się z Mionką.
-No to pa-odpowiedziała Hermiona i weszła do swojego pokoju. Poszła do łazienki i wrzuciła rzeczy do kosza na pranie. Wzięła szybki prysznic i związała włosy w koka bez ładu. Następnie podeszła do szafy i wyciągnęła z niej czarną koszulę i spodnie legginsy w kwiatki. Na nogi włożyła czarne szpilki, a jako dodatki wzięła pierścionek z czarnym kamieniem i naszyjnik z kokardką.
Gotowa ruszyła do Wielkiej Sali na kolację. Przed wejściem stała jak zwykle jej przyjaciółka Ginn razem z Blaise'm a obok nich Draco. Hermiona przytuliła Rudą i razem weszły na salę. Kilka chłopców spojrzało na nich ale one się tym nie interesowały.
-Mionka usiądziesz ze mną przy stole Slytherinu?-zapytała błagająco Wiewiórka. Pierwszy raz miała okazję żeby tak usiąść więc Herm bez zastanowienia odpowiedziała:
-No pewnie.
Ginny, wiesz, że za to bracia mogą cię wydziedziczyć? A Fred i George w szczególności.
-Super, kocham cię-powiedziała zadowolona Ginn i pocałowała Mionkę w policzek. Hermiona usiadła pomiędzy Smokiem i Rudą, a naprzeciwko nich siedział zadowolony Blaise.
-No wreszcie, myślałem, że nigdy nie przyjdziecie-powiedział wesoły Zabini szczerząc się do Mionki i Ginn.
-Musiałeś trochę poczekać Diable, weź pod uwagę, że może to być ostatni raz-oznajmiła wesoła Granger i położyła na talerzu tosta z dżemem.
Bo zaraz pozostali Gryfoni zamordują cię za zdradę.
-Jak to?-powiedział aktorsko ocierając łzę Blaise, po czym dodał-Bo się obrażę.
Aktorsko powiedział czy otarł łzę?
Wszyscy wybuchnęli śmiechem a potem zaczęli jeść. Ginn po chwili wstała i razem z Diabłem wyszli z sali.
-No to cześć-jęknęła Miona i miała zamiar wstać od stołu.
-Spotkamy się na błoniach czy w Pokoju Wspólnym?-zapytał Smok na tyle głośno, że Dafne spojrzała na Mionkę zabójczym spojrzeniem.
-Yy.. Na błoniach, weź pergamin i pióro.-rzuciła Hermiona, cudem unikając śmierci, i odwróciła się na pięcie po czym ruszyła w stronę swojego dormitorium. Po chwili była już w swoim pokoju i pakowała do torby książkę potrzebną do napisania referatu. Gdy wychodziła z pokoju zobaczyła Dracona, który siedział w Pokoju Wspólnym i coś czytał.
-Nie mięliśmy się spotkać na błoniach?-zapytała zdziwiona Mionka.
-No tak, ale zobacz jak pada. Chcesz zmoknąć?-zapytał Smok po czym dodał-I się przeziębić?
Hermionę zdziwiło to, że Malfoy najwidoczniej się chociaż troszkę o nią martwi. Wcześniej też się martwił.
-Nie. To jak piszemy?-spytała Hermiona.
Długopisem! Nie, bo piórem. Na żartach się nie znasz.
-No pewnie, siadaj-powiedział Smok i odsunął się trochę żeby Miona miała gdzie usiąść.
-Dzięki, no to zaczynamy-oznajmiła Hermiona i wyciągnęła książkę, którą wcześniej spakowała, z torebki.
Chwilę siedzieli nic nie mówiąc. Oboje byli wczytani w jakieś książki i zanim ktoś się odezwał minęło sporo czasu.
-Pomogę napisać ci wstęp i zakończenie, ale sam napiszesz rozwinięcie, okej?-zapytała Gryfonka. Nie miała zamiaru napisać za niego całego referatu. Niech się cieszy, że w ogóle mu chce pomóc. Poza tym, była mu winna przysługę za uratowanie jej życia. Logika i spójność tekstu - 0 punktów.
-No dobra, chociaż tyle-jęknął Smok po czym zabrał się do pisania. Wstęp pomogła mu napisać Hermiona, tak jak obiecała, ale Draco tak się rozpędził, że napisał rozwinięcie i zakończenie. Zajęło mu to około trzech godzin i z pomocą Hermiony skończył przed północą.
-Dzięki Granger, bez ciebie nigdy bym tego nie skończył.-powiedział dziękując Smok.
-Gdyby nie ja, to ty byś tego nawet nie zaczął-powiedziała wesoła Mionka po czym wzięła w ręce swoje książki i miała zamiar iść do swojego pokoju, ale uniemożliwił jej to Malfoy.
-A ty gdzie? Trzeba to jakoś uczcić!-krzyknął Smok i wyjął z półki Ognistą i dwie szklanki.
-O nie, Malfoy. Jutro szkoła, a ja nie mam zamiaru mieć kaca-powiedziała Gryfonka po czym dodała-Mogę ci tylko potowarzyszyć. Eliksiry na kaca gdzieś na pewno mają.
-Jak tam chcesz-mruknął Smok i nalał sobie alkoholu. Po dwóch, może pięciu, ewentualnie ośmiu szklankach Ognistej, Draco był pijany i prawie nie kontaktował.
Po dwóch, może pięciu, ewentualnie ośmiu latach nauki przeciętny student jest w stanie obronić pracę magisterską.
Cały czas mówił jakie to Hermiona ma piękne oczy, lub idealne nogi. Mionka wiedziała, że on nie mówi tego poważnie, więc lekceważyła go i wczytana w pewną książkę siedziała obok niego.
To ty nie słyszałaś, że to właśnie pijany człowiek mówi, co tak naprawdę myśli? W Hogwarcie tego nie uczyli. Ale na WDŻ-cie uczą!
W pewnym momencie Smok usnął z głową na kolanach Hermiony. Ta gdy to zobaczyła uśmiechnęła się lekko do siebie i postanowiła go zanieść do jego pokoju. Był troszkę ciężki ale jak go raz udźwignęła, to zrobi to jeszcze raz. A Wingardium Leviosa? Gdy była już w jego pokoju ujrzała srebrno-zielony wystrój. Na środku był zielony dywan i takiego samego koloru był baldachim jego łóżka, na które w tym momencie Mionka próbowała go wciągnąć. Kiedy już skończyła, zaczęła zdejmować mu koszulę i spodnie.
Eee... Przypomniała mi się pewna scena z "Kości". Brakuje tylko kogoś, kto tam wejdzie.
-Nie wiedziałem, że Granger będzie mi się dobierała do spodni-powiedział pijany Malfoy. Patrzył cały czas na Hermionę tymi swoimi stalowymi oczkami.
-Nie to nie, rozbierz się sam.-oznajmiła Gryfonka i chciała wyjść z jego pokoju ale przed nią stanął Przystojny Arystokrata. Fajne imię i nazwisko. To pseudonim artystyczny striptizera, ty się nie znasz. Przygniótł ją do ściany i zbliżył się do niej tak, że ich twarze były odsunięte od siebie o zaledwie pięć centymetrów. Chwilę patrzyli na siebie i nic nie mówili.
Odliczanie do tak zwanego "big kiss": 3... 2... 1...
Minęły sekundy kiedy Draco przystawił swoje usta do ust Gryfonki i zaczął ją namiętnie całować. Przez chwilę opierała się ale później oddała pocałunek z taką samą namiętnością co Smok. To namiętność da się mierzyć? W niutonach, paskalach, amperach? Po chwili oderwali się od siebie.
-Przepraszam-powiedział Malfoy i usiadł na łóżku, po chwili ciszy dodał-To cześć. W ten sposób kulturalnie wyprosił ją z pokoju.
-Cześć-odpowiedziała Miona, podeszła do Smoka i pocałowała go w policzek.
-A to za co?-powiedział zdezorientowany Draco ale nie usłyszał już odpowiedzi, bo Hermiona zniknęła zamykając za sobą drzwi.
Z chęcią powiedziałabym, że to już koniec, ale nie! Czeka nas jeszcze jedno spotkanie z Mionką, Tlenionym inaczej oraz przecinkami, które chciały wzbić się na wyższy poziom i zostały nadprogramowymi apostrofami.
A w wolnej chwili polecam przeczytanie komentarzy na blogu, skąd to "dzieło literackie" pochodzi.
Pozdrawiają prawie trzeźwe Selin i Nevra.